Po stronie ofiar i ich rodzin jako pierwsza stanęła Stanisława Kuzio-Podrucka ze Zgorzeleckiego Strajku Kobiet.
Dlaczego tak bardzo zaangażowała się Pani w tą sprawę? Była pani jedną z pierwszych osób, które okazały solidarność z rodzinami skrzywdzonych dziewczynek… Nie miała Pani chwili zawahania?
Gdy przeczytałam pierwszy artykuł o tym, że proboszcz z parafii Zmartwychwstania Pańskiego w Ruszowie został zatrzymany i o tym, o co jest podejrzany, to podniosło mi się ciśnienie. Zaczęłam tym artykułem (ale też kolejnymi) atakować koleżanki i kolegów ze Strajku Kobiet Wrocław, Kodu Wrocław, z Dość Milczenia z Krakowa i Toruńskiego Strajku Kobiet. Od początku jest z nami Mariusz Milewski. To wszystko robimy w ramach Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, w którym wszyscy działamy. Od razu wiedziałam, że muszę tam pojechać, by okazać wsparcie i solidarność… Że stoimy i wierzymy ofiarom. Nie miałam ani jednej chwili zawahania. Wtedy pojawił się pomysł protestu w Ruszowie. Fakt, że wyśmiewany, bo mało nas było… Ale dla mnie, dla nas istotą jest, że wtedy bardzo dużo ludzi stało dookoła i słuchało tego, co myśmy mówili…
Co Panią najbardziej boli?
Niezrozumienie. To nie mu atakujemy Kościół i niszczymy wiarę. Czy tak jak tu rozbita została wspólnota… Proszę pamiętać, że gdyby oskarżenie było bezpodstawne, to ksiądz zostałby wypuszczony z aresztu. To ten podejrzany ksiądz zniszczył Kościół i wspólnotę… Naszym mottem w solidarności z ofiarami księży pedofilii są słowa Jezusa z fragmentu Ewangelii wg św. Mateusza „Coście uczynili jednemu z braci moich najmniejszych mnie uczyniliście”. Boli mnie jeszcze jedna rzecz… Że są organizowane msze święte (ostatnia była 2 dni przed rozprawą) w intencji podejrzanego księdza. A nowy ksiądz na nie pozwala. Ci co bronią rozdają przed wejściem do kościoła listy. Ostatni rozdawany był 27 października, 2 dni po rozprawie. I na to właśnie pozwala nowy ksiądz – czym dokłada się do zaogniania sytuacji – trudnej do zmierzenia się mieszkankom i mieszkańcom Ruszowa. On powinien scalać wspólnotę, tłumaczyć wiernym… a nie pozwalać na matactwa… Nie taka jest teraz jego rola.
Społeczność, która stanęła w obronie proboszcza z Ruszowa, próbuje chyba też z Panią walczyć?
Tak. Próbują, ale jak pani widzi kończy się na próbach. Wiem, że wspierając, organizując pomoc na początku dla Ewy, później obu rodzinom, wszystko robimy słusznie. Niech pani zauważy, że my wszyscy podpisujemy się nazwiskami i nazwami organizacji, w których działamy. Obrońcy aresztowanego nie. Wszystko anonimowo, jak to zazwyczaj jest w Internecie. Szkoda tylko, że nie przeczytają słowa przyzwoitość. A też jak przyzwoicie się zachować w tej sprawie. Przed rozprawą dwie panie powiedziały nam, że zadzwonią do Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i on tu przyjedzie… Niech przyjeżdża, czekamy na rozmowę z nim.
Co powiedziałaby Pani teraz tym osobom?
Czy pomyśleliście w tej obronie księdza o tych małych dziewczynkach? Skupiliście się na zaszczuwaniu rodzin. Dla Was zło jest dobrem. I nie mówcie, że nie. Bo gdyby nie było podstaw, to sąd nie dałby aresztu tymczasowego. Musiał mieć mocne dowody, że na wniosek prokuratury podjął decyzję o tymczasowym areszcie. Bronicie księdza? Macie do tego prawo. Ale nie macie prawa zaszczuwać dziewczynek i ich rodzin. Nie macie prawa! Tu będę bezwzględnie reagować. Zarówno ja, jak i inne osoby zaangażowane osoby nigdy nie pozwolimy. Miejcie tego świadomość.
13 listopada odbędzie się kolejna rozprawa. Będzie Pani na miejscu?
Tak będę, będę do końca i to nie tylko ja. Będzie Mariusz Milewski, Toruński Strajk Kobiet, Strajk Kobiet Piła, Strajk Kobiet Kłodzko, Strajk Kobiet Wrocław, KOD Wrocław, Dość Milczenia z Krakowa. Będzie grupa moich przyjaciół z Łodzi i Warszawy. Wszyscy, którzy po pierwszej rozprawie piszą do nas, że przyjadą. By okazać solidarność i wsparcie dla rodzin.
Tu nasz apel o wsparcie i solidarność:
13.11.19 r. o godzinie 10:00 w Sądzie Rejonowym w Zgorzelcu (dolnośląskie), odbędzie się kolejna rozprawa księdza z Ruszowa, Piotra M., apelujemy do wszystkich, którzy mogą, o przybycie, żeby okazać solidarność z ofiarami. Pozwany od kilku miesięcy siedzi w areszcie śledczym, co świadczy o silnych przesłankach sądu, iż odpowiadanie z wolnej stopy mogłoby się wiązać z mataczeniem przez oskarżonego i zagrażałoby bezpieczeństwu dzieci.
Ofiarami księdza Piotra M. z Ruszowa są co najmniej dwie kilkuletnie dziewczynki ze stwierdzonym upośledzeniem umysłowym. Co niebywałe społeczność parafialna z Ruszowa, osoby starsze, w wieku emerytalnym nie wierzą zeznaniom dziewczynek i bronią księdza pedofila! Matki i dziewczynki będące ofiarami księdza spotykają się z ostracyzmem w ruszowskiej społeczności. Nie mogą liczyć na zrozumienie, wsparcie i jakąkolwiek pomoc, gdyż uznawane są za wrogów księdza i tamtejszego Kościoła. Mogą liczyć tylko na nienawiść ze strony lokalnych katolików.
Gdy o sprawie zrobiło się głośno, to do prokuratury zgłosiło się osiem kobiet, które twierdzą, że również były molestowane przez tego konkretnego księdza… Czy gdyby wtedy odpowiednio zareagowano, to dzisiaj nie doszłoby do takiej sytuacji?
Pani redaktor, w latach 80-tych gdy były pierwsze ofiary rodziny reagowały. Były w kurii u biskupa. Ale jak to się skończyło? Wiemy. Nie mnie oceniać decyzji rodzin. A może też zgłaszali na policję? Tylko, że może sprawy były umarzane? Nie wiem. Na to pytanie powinny odpowiedzieć ofiary, które skrzywdził wtedy. Ale też katoliczki i katolicy powinni zadać pytania tym wszystkim biskupom. Co oni zrobili w tej sprawie przez lata?
Co musi się zmienić w Polsce, żeby ochrona dzieci przed przestępcami seksualnymi w sutannach była naprawdę skuteczna oraz żeby ofiary mogły liczyć na pomoc i nie bały się stygmatyzacji?
Co zmienić? To jest bardzo proste. Gdy dziecko opowiada swoim rodzicom o tym, co jemu ksiądz zrobił czy robi, to nie można tego bagatelizować. Nie można iść na plebanię, informować biskupa… Tylko od razu na policję. Tylko policja i prokuratura, jak widzi pani na tej sprawie z Ruszowa, mają odpowiednie instrumenty by działać. Tu też największą rolę odgrywają szkoły. Gdy zaistnieje taka sytuacja dziecko i rodzina od razu powinna być obowiązkowo objęta pomocą psychologiczną. Bez dwóch zdań. Ma być i koniec. Powinny z miejsca odbyć się spotkania z rodzicami, uczniami. By psycholog mógł wyjaśnić co się stało? Jak należy się zachować? Bo skąd tego reszta uczniów ma się dowiedzieć? Z Internetu? Z Wikipedii? Nie. Tego wszystkiego mają się dowiedzieć od pedagoga i psychologa w danej szkole. Tu szkoły mają mieć możliwość do ściągania edukatorów seksualnych, by tłumaczyli "Zły dotyk". Na co rodzice, a na co dzieci mają zwracać uwagę. A też władze samorządowe powinny mieć obowiązek organizowania spotkań z mieszkańcami miasta czy wsi. Ściągnąć ekspertów, którzy wyjaśnią jak należy się zachowywać. A nie, że ofiary, rodziny zostają same sobie. To jest niedopuszczalne. Tu nie działa państwo, ani żadna państwowa instytucja.
A tak naprawdę to, żeby księża pedofile nie czuli się bezkarni. To tego przede wszystkim powinni chcieć wierni. To katoliczki i katolicy powinni chcieć oczyszczenia i reakcji Kościoła na zbrodnie seksualne. To katoliczki i katolicy powinni rozliczać biskupów w swoich diecezjach z działań podjętych lub nie podjętych. A nie my - ludzie niezwiązani z Kościołem Katolickim. A ja mam wrażenie, że katoliczki i katolicy czekają aż my wykonamy za nich oczyszczenia ich Kościoła. A oni wtedy przyjdą na gotowe - szczęśliwi, że patologii już nie ma. My za nich tego nie zrobimy. Dlaczego nie rozliczają biskupów, którzy przenosili księży? Dlaczego do nas nie dołączają, gdy my organizujemy protesty pod kuriami? Bo? Bo pani powiem. Bo tak im jest wygodnie. Narzekają na fejsie, oburzają się. A jak przyjdzie do konkretów, to ich nie ma.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.