Ósma za dziesięć.
OK. Przyznaję się. Też przyszłam przed 8:00 żeby zapolować. Ale sama, skromnie. A większość wszechobecnego tu tłumu mniejszymi lub większymi grupami. Stanęłam nieśmiało i czekam w lekkim szoku. Wygląda na to, że każdy jest zdziwiony, każdy się rozgląda, nie wiedząc jakby o co chodzi:
– Po co tu tyle ludzi naszło, pani?
– A ja nie wiem. Ja po pieczywo przyszłam z rana. Może tu co za darmo dają?
– No ja właśnie też nie wiem, po co tu wszyscy naszli…
Ja wiem… Po kurtkę przyszłam dla dziecka. Cena rewelka i fajna, to się poświęciłam i stoję tu teraz nie wychodząc z szoku. Dzikie tłumy, a niby wszyscy po spożywkę stoją…
Ósma za pięć.
Czuć napięcie. Każdy po spożywkę tylko, ale napór w kierunku drzwi wyczuwalny i całkiem przypadkowo nikt wózka nie wziął. Gdzie te zakupy pchać będą? Za pazuchę?
Uwaga! Poruszenie! Ktoś się pokazał po drugiej stronie szyby. Ciaśniej się robi, rozmowy ucichły, konie w boksach stoją. Strach widać w oczach tego, co ma drzwi otworzyć. Ciekawe, czy losowanie robili kogo ma ten wątpliwy zaszczyt spotkać
Komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treścia zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwe lub naruszające zasady współżycia społecznego.