historia Coco zaczęła się 9 sierpnia, gdy jedna z mieszkanek Lubania w czasie wycieczki na Zaporę Złotnicką zobaczyła Coco, która była bita i kopana przez właścicielkę. Mieszkanka Lubania zagroziła, że wezwie policję i odbierze kobiecie psa, właścicielka bez wahania psa oddała dobrowolnie, a po chwili nawet przyniosła psi paszport.
Gdy wystraszona suczka przyjechała do Lubania, wykorzystała sytuację i uciekła pod jednym z bloków na Osiedlu Piastów i przez wiele dni nie pozwalała zbliżać się do siebie ludziom. Początkowo nawet nie wiedziano gdzie się ukrywa, dopiero po jakimś czasie zaczęto ją widywać w okolicach Agrometalu i ogrodów działkowych przy ul. Esperantystów. W sobotę, 17 września otrzymaliśmy wspaniałą informację, że Coco jest już bezpieczna.
Po 40 dniach tułaczki Coco, psie dziecko, już jest bezpieczna. Znalazła azyl na ogródkach działkowych. Znajdowała tam jedzenie, które wrażliwi ludzie wysypują dla bezdomnych kotów. Tam też stała klatka żywołapka, do której dziś weszła Coco skuszona zapachem pasztetowej. 40 dni biegania za nią po działkach, setki telefonów od ludzi, którzy widząc ją informowali gdzie znajduje się sunia. Dziś zaśnie bezpieczna, najedzona, w ciepłym łóżku w swoim domu. Nie byłoby to możliwe bez zaangażowania dobrych ludzi, ogromne podziękowania należą się dla panów ochroniarzy z ZECHS-u, dla Państwa Teresy i Wiesława Caban, dla Pana z Labradorem oraz dla wszystkich, którym los Coco nie był obojętny - pisze do redakcji Pani Ewelina.
Suczka po kilku minutach kontaktu z człowiekiem bardzo się otworzyła i widać, że okres spędzony bez ludzi zatarł w jej pamięci przykre wspomnienia.
Zniknął lęk, hojnie rozdaje całusy, zaprasza łapką do zabawy, podkłada ciałko do przytulania i głaskania. Możliwe, że za jakiś czas będzie szukać nowego odpowiedzialnego domku - czytamy w nadesłanej korespondencji.