Jest rok 2017. Pochodząca z Bogatyni Magdalena Żuk mieszka we Wrocławiu. Zbliża się długi weekend majowy. Kobieta postanawia wykupić wycieczkę do Egiptu i wybrać się tam ze swoim partnerem Markusem. Niestety jego paszport za pół roku traci ważność. To uniemożliwia mu wjazd do Egiptu. 27-latka decyduje się polecieć za granicę sama. Do egipskiego kurortu Marsa Alam dociera 26 kwietnia. To był początek koszmaru dla niej i jej bliskich.
Ja nie wrócę stąd
Kilkanaście godzin po lądowaniu Magdaleny w Egipcie, do jej rodziny zaczęły docierać niepokojące sygnały o stanie zdrowia młodej kobiety. Miała być roztrzęsiona i agresywna. Jej partner Markus zdecydował się kupić jej bilet powrotny do domu. Miała wrócić do Polski 29 kwietnia ale personel samolotu zdecydował, że nie wpuści jej na pokład, ze względu na jej zły stan psychiczny. Z tego samego dnia pochodzi wideorozmowa Markusa z Magdaleną.
Wyraźnie widać, że młoda kobieta jest bardzo przestraszona, roztrzęsiona, na granicy płaczu. Jej partner w kółko dopytuje jej, co się stało. „Powiedz, powiedz mi myszko. Nie bój się. Czy oni ci tam coś zrobili?” - pyta mężczyzna. Za którymś razem kobieta odpowiada cichutko „Tak”. Prosi Markusa by ten zabrał ją do domu. W pewnym momencie Magdalena mówi „Ja nie wrócę stąd”.
W toku śledztwa udało się ustalić, że tego samego dnia, rezydent kurortu Marsa Alam zawozi Magdalenę Żuk do szpitala w Port Ghalib. Zostaje przyjęta.
Samobójstwo, próba ucieczki czy zabójstwo?
30 kwietnia 2017 do Polski docierają informacje o tym, że Magdalena Żuk zmarła w szpitalu w Hurghadzie. W sprawę angażuje się polska prokuratura, policja, ale również media. Do kraju docierają nagrania monitoringu z ostatnich chwil życia 27-letniej wówczas kobiety. Są przerażające. Magdalena biegnie przez szpitalny korytarz, upada na podłogę, jest osaczona przez kilka osób. Ewidentnie widać, że niektóre osoby to personel medyczny. Mają na sobie kitle. Nie wiadomo natomiast kim są pozostali mężczyźni. Łapią ją za ręce i nogi. Przenoszą w inną część szpitala, a następnie umieszczają w pokoju.
Kolejne nagranie. Te same osoby wiozą Magdalenę Żuk na noszach do sali, możliwe, że zabiegowej lub operacyjnej. Wjeżdża tam w ubraniu, wyjeżdża przykryta białym prześcieradłem, ma zabandażowane ręce. W Polsce już wiemy co się stało. Wie też jej zdruzgotana rodzina. W środku nocy, w szpitalu w Port Ghalib, Magdalena wypada z okna. Taka jest oficjalna informacja.
Jest rok 2022. Po pięciu latach śledztwa wciąż nie wiemy, czy kobieta z okna na 1 piętrze szpitala wypadła, wyskoczyła sama, a jeśli tak to czy była to próba samobójcza czy próba ucieczki? Może ktoś jej „pomógł” przez to okno wypaść.
Medialne show, sprzeczne wątki i śledztwo trwające 5 lat
Przez kilka miesięcy cała Polska żyła śmiercią Magdaleny Żuk. Pojawiło się mnóstwo teorii, sprzecznych wątków. Nie da się jednak ukryć, że ta sytuacja była i jest najbardziej bolesna dla jej rodziny i przyjaciół. Co w ciągu trwającego od 5 lat śledztwa udało się ustalić Prokuraturze Okręgowej w Jeleniej Górze?
Według śledczych bezpośrednią przyczyną śmierci kobiety był upadek z wysokości. Mimo udzielonej jej pomocy, zmarła na skutek odniesionych obrażeń w szpitalu w Hurghadzie. Natomiast nic nie wskazuje na to by wcześniej była wobec niej stosowana przemoc fizyczna czy seksualna. Nie stwierdzono również by Magdalena padła ofiarą handlu ludźmi. W sprawie, przez te kilka lat, przesłuchano ok. 200 osób, w tym rodzinę, jej ówczesnego chłopaka Markusa, osoby które podróżowały z nią samolotem, personel i wczasowiczów kurortu Marsa Alam.
Sprawą sporną jest natomiast raport toksykologiczny. W 2019 roku pojawiła się informacja o tym, że strona egipska w badaniach wykryła w organizmie kobiety narkotyki. Takiego faktu jednak nigdy nie ujawniła strona polska. Ciało kobiety, przed transportem do Polski zostało zabalsamowane, co utrudniło pełne badania toksykologiczne w naszym kraju. Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze przez 5 lat czekała na przekazanie części badań toksykologicznych przez śledczych z Egiptu. W końcu dokumentu dotarły.
Materiały od strony egipskiej obecnie są tłumaczone przez biegłych na język polski. Następnie zostaną dołączone do dokumentacji i uzupełnią śledztwo w sprawie śmierci Magdaleny Żuk – mówi dla portalu nastyku.pl prokurator Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Śledztwo w sprawie śmierci Polki w Egipcie zostało przedłużone do 30 czerwca tego roku. Prokuratura nie wyklucza jednak, że zostanie przedłużone kolejny raz.