11 stycznia 2018 r. przed Sądem Rejonowym Wrocław – Krzyki odbyła się pierwsza rozprawa w procesie 45-letniego Mike S. Mężczyzna jest oskarżony o składanie propozycji obcowania płciowego osobie poniżej 15. roku życia.
Mike S. został zatrzymany 5 marca 2017 r. w jednym z hoteli przy ul. Gajowickiej we Wrocławiu, gdzie umówił się na seks z 14-latką. Media obiegła wtedy informacja, że podejrzany pełni funkcję kierownika inspekcji policji federalnej w Ludwigsdorfie koło Görlitz.
W styczniu 2016 r. oskarżony umieścił na jednym z portali internetowych ogłoszenie, w którym zawarł informacje, że szuka młodej kobiety i oferuje pieniądze. To zwróciło uwagę tak zwanego "łowcy pedofilów" – Krzysztofa Dymowskiego. Ten podając się za nastolatkę rozpoczął korespondencję z obywatelem Niemiec, ale do spotkania ostatecznie nie doszło. Mężczyzna zrezygnował w ostatniej chwili.
Gdy podejrzany ponownie umieścił w sieci anons odpowiedziała na niego 35-letnia pracownica firmy ochroniarskiej, która podszyła się pod 13-letnią dziewczynkę o imieniu Kasia. Z relacji kobiety wynika, że mężczyzna opowiadał w szczegółach jak spotkanie ma wyglądać. Za jeden lub kilka stosunków seksualnych był skłonny zapłacić. Mało brakowało, a do tego spotkania również by nie doszło. 45-latek tuż przed napisał, że nie ma czasu i nie może się spotkać z dziewczynką. Wtedy do akcji wkroczyła policja.
Głównymi dowodami w sprawie jest korespondencja mailowa, zapis rozmowy telefonicznej oraz zeznania świadków. Podczas rozprawy sąd odrzucił dwa wnioski obrony, która domagała się zwrócenia aktu oskarżenia do prokuratury, w celu uzupełniła materiału dowodowego. Według mecenasa Bartosza Łucia, materiał dowodowy przedstawiony przez Dymowskiego został zmanipulowany. Ponoć wycięto z niego istotne szczegóły konwersacji. Drugi wniosek dotyczył wyłączenia jawności rozprawy.
Oskarżony przyznał się tylko do korespondencji, nie do usiłowania popełnienia czynu zabronionego. Jego zdaniem w sprawę jest zamieszana była żona. Zaznaczył, że od początku nie dowierzał w deklarowany wiek swojej rozmówczyni. Tłumaczył też, że ze względu na problemy ze wzrokiem w odczytywanych na telefonie komórkowym e-mailach liczbę 13 pomylił z 18 przez co myślał, że rozmawia z osobą pełnoletnią.
Podkreślał także, że nie składał jej propozycji seksualnych. Inicjatywa miała wyjść z drugiej strony, a on podejrzewał, że to "jakaś gra". Pomimo podejrzeń, że ktoś podszywa się w Internecie pod inną osobę, postanowił kontynuować rozmowę. Swoje zachowanie ocenił jako "głupie i naiwne".