- Polskie pochodzenie jest atutem żywności. Z badań Kantar Public wynika, że dla połowy Polaków jest najważniejszą referencją przy zakupie owoców i warzyw.
- Proceder przesypywania importowanych truskawek do „polskich opakowań” powinien być nazywany jednoznacznie – kradzieżą i żerowaniem na niewiedzy kupujących.
- Plantatorzy podpowiadają jak odróżnić krajowe truskawki od importowanych. Zwracają się do konsumentów i mediów, uznając, że społeczna szkodliwość tej nieuczciwości jest bardzo duża.
- Polska mimo iż jest bardzo znaczącym producentem owoców, notuje każdego roku owocowy deficyt handlowy. W przypadku truskawek, cześć tego deficytu wiąże się z wprowadzeniem w błąd polskiego konsumenta.
- Niezadowolenie po zjedzeniu owoców, które nie są świeże, podcina zaufanie i obniża konsumpcje. Tracą na tym producenci i handlowcy. Tracimy wszyscy, bo owoce jagodowe to cześć naszej tożsamości.
- Owoce i warzywa powinniśmy kupować lokalnie ponieważ jest to dla nas zdrowsze. Transport na duże odległości wiąże się często z koniecznością wyjałowienia owoców. To zmniejsza ich walory zdrowotne.
Truskawki są ulubionym owocem Polaków i gatunkiem najbardziej wyczekiwanym. W jagodowym biznesie polskie oznacza lepsze – smaczniejsze i zdrowsze. Konsumenci dobrze o tym wiedzą.
Dlaczego truskawki z zachodnich upraw są przepakowywane?
Truskawki importowane są, na początku polskiego sezonu, znacząco tańsze. Koszty produkcji, w tym ogrzewania, sprawiają, że nasza polska jest droższa. Normalną byłaby sytuacja wyboru – obie, obok siebie. Krajowa, świeża, zebrana wczoraj lub dziś rano – powiedzmy 30 zł za kilogram, a dajmy na to, hiszpańska, zerwana jako niedojrzała, dobre 3 dni wcześniej, po przejechaniu całej Europy – 10 zł/kg. Różnica w cenie wiosennych owoców sprawia, że oszuści – trzeba używać tego słowa – przesypują zagraniczne owoce do opakowań, które sugerują ich krajowe pochodzenie. Problemem są zagraniczne owoce w polskim opakowaniu po 20-25 zł za kg. Przed tym powinniśmy się bronić.
Jak rozpoznać polską truskawkę?
Owoce importowane można poznać po szypułce. To achillesowa pięta wielodniowego transportu. Szypułka po 3-4 dniach transportu z południowej Europu, lub z północnej Afryki, nie jest świeża, jest zmęczona podróżą. Szypułki truskawek marokańskich są też nieproporcjonalnie duże i długie.
Polską truskawkę bezbłędnie poznamy po zapachu i szypułce. Dojrzałe owoce są jasnoczerwone i błyszczące, są duże i pachną. Zapach jest najbardziej intensywny przy szypułce. Szypułka świeżej truskawki też jest świeża.
Różnica jest też taka, że w Polsce zbiera się truskawkę czerwoną, w pełni wybarwioną. Ona tego samego dnia trafia do handlu. Owoce importowane mają często jaśniejszy kolor przy szypułce. Nie są do końca wybarwione ponieważ musiały być zbierane „na blado”, jeszcze nie dojrzałe. To wydaje się logiczne, owoce dojrzałe nie wytrzymałyby długiej podróży. Ma to wpływ na realną jakość produktu. Te owoce są dobre na miejscu, ale my w Polsce jemy je, w jakimś sensie, niedojrzałe.
Producenci ośmielają nas by zadawać więcej pytań. Jako konsumenci mamy do tego prawo.
Pytajmy o pochodzenie truskawki i patrzmy na etykiety
„Zagraniczne truskawki są przesypywane i sprzedawane jako polskie. Wymyślają fikcyjne nazwy gospodarstw, podrabiają obecne nazwy gospodarstw. Sprzedają na bazarkach i pod marketami. Nie dajcie się oszukać. Polskie truskawki w maju to owoce z upraw szklarniowych i upraw tunelowych. Będzie ich coraz więcej. Nie tylko w marketach, także w dobrych sklepach i na targowiskach. Ale nie wszędzie. Pytajcie o pochodzenie, o to gdzie i kiedy była zrywana. Szukajcie wiarygodnych odpowiedzi. Sprzedawanie zagranicznej truskawki za cenę polskiej jest oszustwem. Tracimy na tym wszyscy. Jako producenci apelujemy, drodzy konsumenci, nie dajcie się oszukać. Kupujcie polskie truskawki” - zachęca Mateusz Maruszewski, „Farma Mój Owoc”.
„Przede wszystkim traci na tym konsument, który kupując importowaną truskawkę jako polską, rodzimą, otrzymuje gorszą jakość, smak i trwałość. Smak truskawek importowanych nijak się ma do słodkich, soczystych i pachnących owoców zbieranych z polskich plantacji. Proceder fałszowania musimy wspólnie piętnować, a sam fakt, że importowane owoce łatwiej sprzedać pod marką polskiej truskawki, jest najmocniejszym argumentem na rzecz rodzimych owoców” – mówi dr hab. Zbigniew Jarosz, dyrektor Instytutu Produkcji Ogrodniczej Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, „Doradca Jagodowy”.
Smak, zdrowie i mniejszy ślad węglowy
Warto wiedzieć, że polskie truskawki, uprawiane w strefie klimatu umiarkowanego, są uznawane za wyjątkowo smaczne. To nie jedyny argument za tym, by już wiosną szukać polskich owoców.
„Nasi goście często pytają o to dlaczego ta truskawka smakuje inaczej, dlaczego jest jędrna, soczysta? Dlatego z takim przekonaniem zapraszamy na plantacje w całej Polsce. Lokalne warzywa i owoce rosną w tym samym środowisku co my. Dlatego wiele osób szybko kojarzy smak owoców z ogródka swoich dziadków. Obok smaku, są walory odżywcze i ślad węglowy. Warto o tym przypominać i warto kupować lokalne” – podsumowują Weronika i Karol Maciejczyk, plantatorzy z Jenkowic koło Oleśnicy.
„Każdy powinien korzystać z lokalnego rynku i nie szukać magicznych produktów z zagranicy. Żeby te egzotyczne owoce zostały do nas przetransportowane i dobrze wyglądały, muszą mieć wybite wszystkie bakterie, a w związku z tym ich właściwości zdrowotne są ograniczone. Dlatego zachęcam do tego, by będąc w Hiszpanii spożywać owoce hiszpańskie, w Kalifornii, spożywajmy kalifornijskie, ale jak jesteśmy w Polsce, spożywajmy polskie. Chodzi o taką generalną zasadę. Powinniśmy kupować lokalnie ze świadomością, że jest to dla nas zdrowsze” – oto wykładania patriotyzmu dietetycznego dr. n. med. Igora Łoniewskiego, lekarza i wieloletniego pracownika naukowego Zakładu Biochemii i Żywienia Człowieka, Pokorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
Powinniśmy promować lokalne owoce ze świadomością, że ich konsumpcja jest dla nas zdrowsza.
Czy miejsce uprawy ma dziś znaczenie?
„Miejsce produkcji jest już dziś najważniejszą referencją przy zakupie owoców i warzyw. Połowa Polaków, kupując oczekuje informacji o kraju pochodzenia” - mówi Agata Zadrożna, ekspert Kantar Public.
Badania realizowane dzięki środkom Funduszu Promocji Owoców i Warzyw pokazują, że więcej niż co trzeci badany chciałby dowiedzieć się czegoś o odmianach (37%) oraz regionie Polski, z którego pochodzą owoce (35%). Sposób uprawy jest informacją istotną dla 29% badanych, natomiast 22% chciałoby dowiedzieć się czegoś więcej o samym producencie. Prawie co piąty respondent (19%) potrzebuje informacji o sposobie transportu i przechowywania produktów.
Warto także pamiętać, że truskawka, która nie musi podróżować przez pół świata, nie pozostawia też śladu węglowego.
źródło: Krajowy Związek Grup Producentów Owoców i Warzyw